A ja mam lepsze od Ciebie - jak reagować na rywalizację u dzieci.

„A ja mam lepsze od ciebie” – jak reagować na rywalizację u dzieci.

 

„A ja mam lepsze od ciebie” – jak reagować na rywalizację

u dzieci.

 

Między dziećmi… Co się tam dzieje? Jest wspólna zabawa, przygoda, odkrywanie świata, zbliżanie się do siebie, uczenie się od siebie nawzajem. Jest też rywalizacja, konflikty, ochrona swoich granic, stanowcze „nie” i oddalanie się od siebie. Tak jest. To części składowe życia. Niestety tych ostatnich wolelibyśmy nie doświadczać, chcielibyśmy także ochronić przed nimi nasze dzieci. Szczególnie, gdy to nasze WŁASNE dzieci.

Monika Szczepanik

 

Dla dzieci chcemy relacji opartej na współpracy, współdziałaniu, uwzględnianiu siebie nawzajem, szacunku, bliskości, trosce o drugiego, miłości. Dobrze jest mieć świadomość, że nasze marzenie o relacji między rodzeństwem, dziećmi w ogóle czy dorosłymi jest w znacznej mierze zależne od naszej postawy. Od reakcji na to, z czym przychodzi do nas drugi człowiek.

Jaka jest nasza reakcja?

To jak my, dorośli, reagujemy na trudności pojawiające się między dziećmi, np. na rywalizację, może prowadzić albo do wzmocnienia albo do osłabienia więzi między dziećmi, a także między dziećmi a dorosłymi.

Zdania: „Mamo, mamo, kto ładniej namalował?”, „A ja mam lepszą zabawkę”, „Nie dam ci, to moje”, „Tato, ona mi zabrała kredkę”, „Kogo kochasz bardziej, mnie czy Anię?” czasem wywołują tylko gęsią skórkę, a czasem działają jak przysłowiowa płachta na byka. Wciąż za często, w moim odczuciu, reakcją rodziców na takie zdania są oczekiwania, porównaniaoceny i żądania. I padają słynne wypowiedzi: „Natychmiast przestańcie, rodzeństwo tak się nie zachowuje”, „Jesteś starszy, ustąp mu”, „Teraz jego kolej”.

Takie zdania przynoszą skutek odwrotny od zamierzonego. Bo choć zdarza się, że dzieci milkną, rozchodzą się do swoich pokoi, porzucają upragnioną dotąd zabawkę, czyli wydawałoby się, że burza właśnie się skończyła, to w rzeczywistości ona dopiero nadchodzi. Takie reakcje dorosłych sprawiają, że dzieci czują się nieważne, niesłyszane. Postrzegają siebie w kategoriach wygranego lub przegranego. W drugim widzą przeciwnika. Rośnie między dziećmi napięcie, które wcześniej czy później wybuchnie.

Co można zrobić, by nie podsycać między dziećmi rywalizacji i kłótni?

Skierować dziecięce oczy z nas na samo dziecko, czyli wycofać się z relacji między dziećmi.

Postawa sędziego czy arbitra skupia uwagę na nas, inaczej niż postawa mediatora. Zwłaszcza takiego, który staje się dla dzieci lustrem. Możliwość przyjrzenia się sobie w trudnych emocjach, zobaczenia swoich łez, wykrzywionej buzi, zaciśniętych pięści i zobaczenie tego wszystkiego u drugiej osoby pozwala dzieciom znów się połączyć. Ja i ty przeżywamy jakąś trudność. Ja płaczę i ty płaczesz. Boli mnie i ciebie też boli. W lustrze dzieci mogą zobaczyć nie tylko to, czego pragną, o czym marzą, ale i pragnienia, marzenia tego drugiego.

Wesprzeć obie strony konfliktu, czyli słuchać i tłumaczyć.

Dorosły słuchający z empatią, tłumaczący zdania dziecka na język uczuć i potrzeb tworzy przestrzeń, którą Rumi nazywa „pustym polem”, polem poza dobrem i złem, gdzie warto się spotkać. Wsparcie dzieci oznacza konieczność tłumaczenia ich żądań wobec siebie nawzajem, interpretacji zachowania drugiego, osądów na swój i innych temat, na język obserwacji, uczuć i potrzeb.

„Chcesz móc decydować…”, „Potrzebujesz wiedzieć, czy…?”, „Czy to jest tak, że chciałabyś…?”, „Chcesz być bezpieczny?”, „Lubisz, gdy…”, „Boisz się i chcesz mieć pewność, że…” – to tylko niektóre ze zdań, które pomagają dzieciom nawiązać kontakt z tym, o co tak naprawdę chodzi w tej sprzeczce. To z kolei umożliwia dziecku usłyszenie drugiej strony.

Zaakceptować trudne emocje wyrażane wobec drugiego dziecka.

Pozwalając dziecku na wyrażenie bólu, irytacji czy wściekłości wobec innego dziecka dajemy mu sygnał: wszystko, co czujesz, jest ok. Na pokazanie dziecku, że za złością na brata czy młodszego kolegę kryje się potrzeba bycia wziętym pod uwagę, zrozumienia, przynależenia czy współpracy przyjdzie czas za chwilę. Dla dziecka w emocjach ważne jest, by zostało usłyszane, by mogło wykrzyczeć „niesprawiedliwości tego świata”, wytupać „przekleństwo bycia pierworodnym”. Kiedy uczucia zostaną wydobyte na światło dzienne, można oglądać je z różnych stron. Nie da się tego zrobić, gdy pozostają w ukryciu, bo „nie wolno tak mówić na drugiego człowieka”.

Obdarzyć dzieci niewartościującą uwagą.

Tylko taka nie wzmacnia rywalizacji. Kiedy dzieci wspinają się na placu zabaw po drabince krzycząc jedno przez drugiego: „Zobacz ja jestem na samej górze”, „A ja wszedłem wyżej niż Antek”, „Nie, to ja jestem wyżej”, niewartościująca uwaga daje dzieciom to, czego one potrzebują – czują się dostrzeżone, a tym samym zaspokojona jest ich potrzeba bycia ważnym i kochanym. Taka uwaga nie hierarchizuje dzieci. Nie porównuje ich ze sobą.

 

Zrezygnować z nadawania dzieciom ról i etykietek.

Etykietowanie i postrzeganie dzieci przez pryzmat określonych ról (starszego brata, mądrzejszego, sprytniejszego dziecka, wyrozumiałej siostry) zwykle zwiększa ilość konfliktów, wzmacnia rywalizację między dziećmi. Dzieje się tak, ponieważ stwarza ono dystans między nimi i obniża poczucie własnej wartości przynajmniej jednego z dzieci. Etykiety niestety mają to do siebie, że żyją w nas, nawet wtedy, gdy nikt już ich nie używa.

Nie rywalizować z ojcem/ mamą swoich dzieci, babcią, sąsiadką, koleżanką.

Dzieci robią to, co my robimy, a nie to, o czym im opowiadamy. Nie rywalizuj o tytuł Najlepszego Rodzica, Kucharza, Kierowcy, Wymyślacza zabaw, Organizatora Przyjęcia Urodzinowego, itp., itd., jeśli nie chcesz, żeby twoje dzieci rywalizowały o tytuł Najlepszego: Brata, Siostry, Wnuka, Ucznia, Przyjaciela…

Autor/ka: Monika Szczepanik

 

Źródło: https://dziecisawazne.pl/a-ja-mam-lepsze-od-ciebie-jak-reagowac-na-rywalizacje-u-dzieci/